Przepraszam, że tak długo musieliście czekać :) Zapraszam do czytania, bo dziś naprawdę się dzieje...
___________________________________________
—Na randkę? – Hermiona zapytała z niedowierzaniem.
—Tak – uśmiechnął się i kontynuował - Obojętnie czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy teraz zaręczeni i nie możemy nic z tym zrobić, więc równie dobrze możemy zawrzeć rozejm i spróbować się dogadać.
—To brzmi jak cytat – Hermiona zachichotała – Powiedz mi, która mądra osoba to powiedziała?
Draco roześmiał się.
— Nie jestem pewien, ale o ile dobrze pamiętam, jakiś egoistyczny dupek odpowiedział, że go to nie obchodzi, czego teraz bardzo żałuje. – na zakończenie skrzywił twarz, mając nadzieje, że wygląda to na wstydliwy uśmiech.
Hermiona nagle spojrzała zaniepokojona.
—Wszystko w porządku? Masz dziwną minę.
—Och! Uhh… to na samą myśl o tym, jakim frajerem byłem.
—Serio?! – Hermiona rozpromieniła się – No cóż, możesz mnie zabrać o 19.
— W porządku – Draco uśmiechnął się.
— Merlinie! Jestem spóźniona na zajęcia! – Hermiona pisnęła i już jej nie było.
—Tak – uśmiechnął się i kontynuował - Obojętnie czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy teraz zaręczeni i nie możemy nic z tym zrobić, więc równie dobrze możemy zawrzeć rozejm i spróbować się dogadać.
—To brzmi jak cytat – Hermiona zachichotała – Powiedz mi, która mądra osoba to powiedziała?
Draco roześmiał się.
— Nie jestem pewien, ale o ile dobrze pamiętam, jakiś egoistyczny dupek odpowiedział, że go to nie obchodzi, czego teraz bardzo żałuje. – na zakończenie skrzywił twarz, mając nadzieje, że wygląda to na wstydliwy uśmiech.
Hermiona nagle spojrzała zaniepokojona.
—Wszystko w porządku? Masz dziwną minę.
—Och! Uhh… to na samą myśl o tym, jakim frajerem byłem.
—Serio?! – Hermiona rozpromieniła się – No cóż, możesz mnie zabrać o 19.
— W porządku – Draco uśmiechnął się.
— Merlinie! Jestem spóźniona na zajęcia! – Hermiona pisnęła i już jej nie było.
XXXXX
—Uhh… Granger… Muszę
się przygotować do naszej randki, więc… - była 18:30, a Draco stał przy drzwiach
ich sypialni, okupowanej obecnie przez Hermionę szykującą się na ich
Redez-Vous. Ku jego uldze, drzwi uchyliły się i Hermiona wychyliła głowę.
— Cicho! – nalegała – Jeśli Ginny i Parvati usłyszą, że wychodzimy, to będą chciały odegrać rolę stylistek, a wtedy nie wydostaniemy się stąd nigdy!
— W porządku, ale wpuść mnie, proszę. – Draco błagał.
Hermiona westchnęła, ale odsunęła się na bok.
— Tyle poświęconego czasu tylko po to, żeby zaskoczyć kogoś swoim ubiorem.
—Witamy w świecie małżeńskim, Granger. – Draco uśmiechnął się.
Hermiona rzuciła w niego poduszką, co go zaskoczyło, ale jednak ją złapał i roześmiał się. Z daleka wydawać by się mogło, że są parą dobrych przyjaciół.
— Więc, może będę się przygotowywać w łazience, okej? – Draco zaproponował zmieszany.
— Mi pasuje – odpowiedziała Hermiona, wysiłkując się, by uniknąć kontaktu wzrokowego.
Po użyciu wody kolońskiej, Draco zamierzał zabrać się za ponowne przylizanie swoich włosów, które opadały teraz w nieładzie na jego twarz, jednak przeszkodziło mu pukanie do drzwi.
— Możesz mi pomóc? – nieco stłumiony głos Hermiony pochodził z drugiej strony drzwi.
Draco otworzył drzwi, westchnął i odwrócił się szybko, myśląc, że Hermiona była naga.
— Możesz mnie zapiąć? – zapytała odwracając się.
Draco spojrzał na nią kątem oka i zdał sobie sprawę, że jej sukienka jest niezapięta. Hermiona odwróciła się czerwona jak burak, gdy zdała sobie sprawę z nieporozumienia.
— Jasne, jasne – Draco powiedział pospiesznie, próbując zatuszować niezręczność.
Hermiona odwróciła się po raz drugi, eksponując plecy przed zdenerwowanym Draco. Nie wiedział co się z nim dzieje. Był obyty z kobietami i widział więcej niż jedno nagie ciało. Czuł się inaczej tym razem, ponieważ to było więcej niż kontakt fizyczny. To było obce terytorium.
Draco niepewnie wyciągnął rękę i chwycił delikatny suwak. Z całych sił próbował opanować drżenie rąk i zaczął zapinać suknię. Przypadkiem jego palec dotknął skóry na linii kręgosłupa i usłyszał jak Hermiona wciąga powietrze. Szybko skończył, cofnął się i rozpaczliwie zastanawiał się co teraz powiedzieć. Hermiona ubiegła go jak zwykle, choć tym razem, chłopak był jej naprawdę wdzięczny.
—Idziemy?
—Jasne. Tylko daj mi minutę, zrobię coś z włosami.
—Zostaw tak jak jest. – Hermiona zaoferowała nieśmiało – Wyglądają dobrze.
— Dobrze. – wyjąkał.
— Cicho! – nalegała – Jeśli Ginny i Parvati usłyszą, że wychodzimy, to będą chciały odegrać rolę stylistek, a wtedy nie wydostaniemy się stąd nigdy!
— W porządku, ale wpuść mnie, proszę. – Draco błagał.
Hermiona westchnęła, ale odsunęła się na bok.
— Tyle poświęconego czasu tylko po to, żeby zaskoczyć kogoś swoim ubiorem.
—Witamy w świecie małżeńskim, Granger. – Draco uśmiechnął się.
Hermiona rzuciła w niego poduszką, co go zaskoczyło, ale jednak ją złapał i roześmiał się. Z daleka wydawać by się mogło, że są parą dobrych przyjaciół.
— Więc, może będę się przygotowywać w łazience, okej? – Draco zaproponował zmieszany.
— Mi pasuje – odpowiedziała Hermiona, wysiłkując się, by uniknąć kontaktu wzrokowego.
Po użyciu wody kolońskiej, Draco zamierzał zabrać się za ponowne przylizanie swoich włosów, które opadały teraz w nieładzie na jego twarz, jednak przeszkodziło mu pukanie do drzwi.
— Możesz mi pomóc? – nieco stłumiony głos Hermiony pochodził z drugiej strony drzwi.
Draco otworzył drzwi, westchnął i odwrócił się szybko, myśląc, że Hermiona była naga.
— Możesz mnie zapiąć? – zapytała odwracając się.
Draco spojrzał na nią kątem oka i zdał sobie sprawę, że jej sukienka jest niezapięta. Hermiona odwróciła się czerwona jak burak, gdy zdała sobie sprawę z nieporozumienia.
— Jasne, jasne – Draco powiedział pospiesznie, próbując zatuszować niezręczność.
Hermiona odwróciła się po raz drugi, eksponując plecy przed zdenerwowanym Draco. Nie wiedział co się z nim dzieje. Był obyty z kobietami i widział więcej niż jedno nagie ciało. Czuł się inaczej tym razem, ponieważ to było więcej niż kontakt fizyczny. To było obce terytorium.
Draco niepewnie wyciągnął rękę i chwycił delikatny suwak. Z całych sił próbował opanować drżenie rąk i zaczął zapinać suknię. Przypadkiem jego palec dotknął skóry na linii kręgosłupa i usłyszał jak Hermiona wciąga powietrze. Szybko skończył, cofnął się i rozpaczliwie zastanawiał się co teraz powiedzieć. Hermiona ubiegła go jak zwykle, choć tym razem, chłopak był jej naprawdę wdzięczny.
—Idziemy?
—Jasne. Tylko daj mi minutę, zrobię coś z włosami.
—Zostaw tak jak jest. – Hermiona zaoferowała nieśmiało – Wyglądają dobrze.
— Dobrze. – wyjąkał.
XXXXX
Kiedy szli korytarzem, Hermiona zapytała:
— Dokąd idziemy na kolację?
—Cóż, to zależy od Ciebie. Możemy iść gdziekolwiek zechcesz. – odpowiedział Draco zatrzymując się przed znajomą pustą ścianą.
— Pokój Życzeń!
—Chciałem urządzić piknik, ale coś mi mówi, że mogłabyś wyrazić sprzeciw wobec konieczności wykorzystana skrzatów do przygotowania posiłku.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć.
— Dziękuję! – powiedziała żarliwie.
— Nie myśl sobie, ze dołączę do WESZ! – Draco dodał, na co Hermiona zachichotała. Draco uśmiechnął się do siebie. Jej szampański śmiech był naprawdę uroczy.
— Chętnie wybrałabym się do jakiejś włoskiej restauracji – Hermiona oświadczyła.
— Niech będzie włoska! – powiedział Draco i przemaszerował trzy razy w tą i powrotem, aż pokój pojawił się. Otworzył drzwi. Przywitał ich stół ze świecami oraz makaronem, chlebem i winem.
— Pomyślałem, ze nutka Francji, będzie również odpowiednia – powiedział Draco wskazując na wystrój.
Hermiona uznała ich randkę za udaną. Draco wpadł na pomysł zagrania w dwadzieścia pytań i odkryli, że mają dużo wspólnego i mogą prowadzić cywilizowaną i miłą rozmowę. W cztery oczy, Draco naprawdę trzymał klasę, był szczery i czarujący. Hermiona żałowała, że nie mógł być dla niej taki publicznie.
— Dokąd idziemy na kolację?
—Cóż, to zależy od Ciebie. Możemy iść gdziekolwiek zechcesz. – odpowiedział Draco zatrzymując się przed znajomą pustą ścianą.
— Pokój Życzeń!
—Chciałem urządzić piknik, ale coś mi mówi, że mogłabyś wyrazić sprzeciw wobec konieczności wykorzystana skrzatów do przygotowania posiłku.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć.
— Dziękuję! – powiedziała żarliwie.
— Nie myśl sobie, ze dołączę do WESZ! – Draco dodał, na co Hermiona zachichotała. Draco uśmiechnął się do siebie. Jej szampański śmiech był naprawdę uroczy.
— Chętnie wybrałabym się do jakiejś włoskiej restauracji – Hermiona oświadczyła.
— Niech będzie włoska! – powiedział Draco i przemaszerował trzy razy w tą i powrotem, aż pokój pojawił się. Otworzył drzwi. Przywitał ich stół ze świecami oraz makaronem, chlebem i winem.
— Pomyślałem, ze nutka Francji, będzie również odpowiednia – powiedział Draco wskazując na wystrój.
Hermiona uznała ich randkę za udaną. Draco wpadł na pomysł zagrania w dwadzieścia pytań i odkryli, że mają dużo wspólnego i mogą prowadzić cywilizowaną i miłą rozmowę. W cztery oczy, Draco naprawdę trzymał klasę, był szczery i czarujący. Hermiona żałowała, że nie mógł być dla niej taki publicznie.
XXXXX
Wiadomość o randce Draco i Hermiona błyskawicznie obiegła
szkołę. Mimo, że znaną informacją było, że biorą ślub, fakt, że dogadują się w
współpracują z narzuconym programem, był szokiem dla wielu i gorącą plotką w
ciągu ostatnich dni. Kilka dni po randce, Hermiona właśnie wpadła na chwilę do
mieszkania, żeby zostawić książki przed kolacją, kiedy usłyszała okropną kłótnię.
— Jak śmiesz winić za to wszystko mnie, kiedy sam nic nie zrobiłeś – Hermiona usłyszała piskliwy głos — Ich randka to moja wina?! Gdybyś się nie skradał, kiedy wchodziła do sypialni to może nic by się nie stało! Jedyne co zrobiłeś to zabrałeś ją na spacer wokół cholernego jeziora! Ja przynajmniej próbowałam!
Hermiona zamarła. ‘Kiedy wchodziła do sypialni… spacer wokół cholernego jeziora”. Spacer z Ronem błysnął jej przed oczami. Wydarzenia tego dnia nabrały nowego znaczenia. Sposób, w jaki zachowywał się przy niej w Wielkiej Sali, tak, by zobaczył to Draco. Przypomniała sobie go zakładającego jej niesforny kosmyk włosów za ucho i zbliżającego się do niej na ławce – to był idealny powód dla Astorii, by uwieść Draco, kiedy czuł się zły i zdradzony.
W tym momencie, Ron wybiegł z jego i Astorii sypialni. Nie widział Hermiony, nie zauważył jej różdżki, ani tego jak szemra znajome zaklęcie. Na szczęście dla niego, usłyszał skrzek jednego z ptaków i udało mu się odskoczyć przed stadem żółtych kanarków chcących go storpedować.
— Co to było do cholery?! – sapnął z oburzeniem.
— Ronaldzie Billiusie Weasley!
— Do diabła, kobieto! Zwariowałaś?
— Jak śmiesz do cholery? – Hermiona machnęła różdżką przy jego twarzy i Ron wzdrygnął – Za kogo Ty się masz, że próbujesz zagrozić mojemu narzeczeństwu?! – Hermiona wrzeszczała.
— Nie rozumiesz?! – Ron krzyknął – Starałem się pomóc! Magiczne małżeństwa są wiążące – kiedy powiesz „TAK”, zostaniesz z nim na zawsze, a ja na zawsze zostanę z tą wiedźmą! Starałem się nas uratować!
—Może jeszcze mi powiesz, że Astoria również chciała mi pomóc? – Hermiona spytała zajadliwie.
— Dobrze wiemy, że Ministerstwo nie zwolni nas tak po prostu z małżeństwa, ale myśleliśmy, że jeśli cała czwórka by się zgodziła to może zawarlibyśmy... - Ron brzmiał na zakłopotanego.
—Kompromis? – Hermiona zaśmiała się niewesoło – Proszę wyjaśnił mi szczegóły swojego genialnego planu.
— Cóż, Astoria mogła by poślubić Draco, a Ty i ja moglibyśmy… - postanowił nie kończyć widząc furię wymalowaną na jej twarzy, patrzyła niego takim wzrokiem, jakby jej powieki miały się zaraz zupełnie otworzyć o połknąć go w całości – Każde będzie zadowolone z takiego scenariusza, zobaczysz…
— Nie – wyniosły głos wtrącił się do rozmowy – Ja na pewno nie byłbym szczęśliwy poślubiając tą marną imitację czarownicy.
— Wolisz Hermionę od Astorii?! – Ron zapytał z niedowierzaniem.
—Każdego dnia. – Draco powiedział po prostu.
Harry i Ginny, którzy obserwowali całą wymianę z otwartymi z niedowierzania ustami, wymienili porozumiewawcze spojrzenia, widząc wykwitające u Hermiony rumieńce po ostatniej wypowiedzi Draco.
Ron nie mówił nic, jakby czekając na puentę, która nie nastąpiła. Został dokładnie tam gdzie stał, co chwilę otwierając i zamykając usta jak ryba. Hermiona postanowiła zainterweniować.
— Ja również wolę Draco od Ciebie. Nie jestem twoją własnością! Nie możesz podejmować za mnie decyzji! Więc, nie, dziękuję! Z uniesionym jak tylko wysoko umiała nosem, odeszła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Draco skrzywił się do Rona i poszedł za nią.
Harry szepnął do Ginny:
— Przykro mi kochanie, za twojego brata…
—Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale Malfoy bardziej na nią zasługuje niż Ron! – Ginny wykrzyknęła.
— Jak śmiesz winić za to wszystko mnie, kiedy sam nic nie zrobiłeś – Hermiona usłyszała piskliwy głos — Ich randka to moja wina?! Gdybyś się nie skradał, kiedy wchodziła do sypialni to może nic by się nie stało! Jedyne co zrobiłeś to zabrałeś ją na spacer wokół cholernego jeziora! Ja przynajmniej próbowałam!
Hermiona zamarła. ‘Kiedy wchodziła do sypialni… spacer wokół cholernego jeziora”. Spacer z Ronem błysnął jej przed oczami. Wydarzenia tego dnia nabrały nowego znaczenia. Sposób, w jaki zachowywał się przy niej w Wielkiej Sali, tak, by zobaczył to Draco. Przypomniała sobie go zakładającego jej niesforny kosmyk włosów za ucho i zbliżającego się do niej na ławce – to był idealny powód dla Astorii, by uwieść Draco, kiedy czuł się zły i zdradzony.
W tym momencie, Ron wybiegł z jego i Astorii sypialni. Nie widział Hermiony, nie zauważył jej różdżki, ani tego jak szemra znajome zaklęcie. Na szczęście dla niego, usłyszał skrzek jednego z ptaków i udało mu się odskoczyć przed stadem żółtych kanarków chcących go storpedować.
— Co to było do cholery?! – sapnął z oburzeniem.
— Ronaldzie Billiusie Weasley!
— Do diabła, kobieto! Zwariowałaś?
— Jak śmiesz do cholery? – Hermiona machnęła różdżką przy jego twarzy i Ron wzdrygnął – Za kogo Ty się masz, że próbujesz zagrozić mojemu narzeczeństwu?! – Hermiona wrzeszczała.
— Nie rozumiesz?! – Ron krzyknął – Starałem się pomóc! Magiczne małżeństwa są wiążące – kiedy powiesz „TAK”, zostaniesz z nim na zawsze, a ja na zawsze zostanę z tą wiedźmą! Starałem się nas uratować!
—Może jeszcze mi powiesz, że Astoria również chciała mi pomóc? – Hermiona spytała zajadliwie.
— Dobrze wiemy, że Ministerstwo nie zwolni nas tak po prostu z małżeństwa, ale myśleliśmy, że jeśli cała czwórka by się zgodziła to może zawarlibyśmy... - Ron brzmiał na zakłopotanego.
—Kompromis? – Hermiona zaśmiała się niewesoło – Proszę wyjaśnił mi szczegóły swojego genialnego planu.
— Cóż, Astoria mogła by poślubić Draco, a Ty i ja moglibyśmy… - postanowił nie kończyć widząc furię wymalowaną na jej twarzy, patrzyła niego takim wzrokiem, jakby jej powieki miały się zaraz zupełnie otworzyć o połknąć go w całości – Każde będzie zadowolone z takiego scenariusza, zobaczysz…
— Nie – wyniosły głos wtrącił się do rozmowy – Ja na pewno nie byłbym szczęśliwy poślubiając tą marną imitację czarownicy.
— Wolisz Hermionę od Astorii?! – Ron zapytał z niedowierzaniem.
—Każdego dnia. – Draco powiedział po prostu.
Harry i Ginny, którzy obserwowali całą wymianę z otwartymi z niedowierzania ustami, wymienili porozumiewawcze spojrzenia, widząc wykwitające u Hermiony rumieńce po ostatniej wypowiedzi Draco.
Ron nie mówił nic, jakby czekając na puentę, która nie nastąpiła. Został dokładnie tam gdzie stał, co chwilę otwierając i zamykając usta jak ryba. Hermiona postanowiła zainterweniować.
— Ja również wolę Draco od Ciebie. Nie jestem twoją własnością! Nie możesz podejmować za mnie decyzji! Więc, nie, dziękuję! Z uniesionym jak tylko wysoko umiała nosem, odeszła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Draco skrzywił się do Rona i poszedł za nią.
Harry szepnął do Ginny:
— Przykro mi kochanie, za twojego brata…
—Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale Malfoy bardziej na nią zasługuje niż Ron! – Ginny wykrzyknęła.
XXXXX
Draco wchodząc do sypialny, zażartował:
—Bez względu na to, jak dużo lepszy jestem od Weasleya, nie potrafię się nawet z niego śmiać… - przerwał, kiedy uświadomił sobie, że Hermiona leży w pozycji embrionalnej na łóżku i szlocha.
Draco był przerażony. Dawał radę z potworami i śmierciożercami, ale płacz kobiety był zupełnie innym rodzajem magii, z którym sobie nie radził. Była jego narzeczoną, czy tego chciał czy nie, więc zebrał się na odwagę i podszedł do łóżka. Wziął jakieś chusteczki i praktycznie wepchnął jej w twarz i niezdarnie poklepał ją po ramieniu, mówiąc:
— Hej, hej.
Ku jego zaskoczeniu Hermiona wydała z siebie śmiech i powiedziała:
— Czy to wszystko, co jesteś w stanie zrobić?
Draco oburzył się.
— Ty niewdzięczna czarownico! Robię co mogę, okej?
— Nie, nie, nie, nie zrozumiałeś. Po prostu drażnię się z Tobą. Naprawdę doceniam wysiłek, nie spodziewałam się, że zrobisz cokolwiek.
—Och. Dobrze. Nie ma za co.
Pociągając nosem, Hermiona postanowiła kontynuować potyczkę słowną.
—Czy ja powiedziałam ‘dziękuję’?
Draco zaśmiał się, zanim powiedział poważnie:
— Dlaczego płaczesz, Granger?
— Ron.
Draco zmarszczył nos, wiedząc, że nie może jej pomóc.
— Czy naprawdę warto przez niego płakać?
Łzy znów napłynęły jej do oczu, odpowiedziała cicho:
— Zaczynam myśleć, że nie jest, co jest najstraszniejsze w tym wszystkim. Utrata przyjaciela bardzo boli, wiesz co mam na myśli?
—Nie, nie wiem. – Draco odpowiedział cicho.
Hermiona zmarszczyła brwi.
— Ale… przecież zawsze byłeś tak popularny…
—Ze względu na plotki, nie na przyjaciół.
— A Blaise?
— To jest stosunkowo nowy nabytek.
— Och, przykro mi.
—Daj spokój, można się do tego przyzwyczaić, zaufaj mi.
—Cóż, to wyjaśnia twoje braki w komunikacji społecznej.
— Hej!
— Niestety, nie mogłam się oprzeć!
— Oczywiście, że nie. Nie potrafisz trzymać gęby na kłódkę.
— Malfoy?
— Tak, Granger?
— Właściwie dwie sprawy. Po pierwsze…
— Zawsze musisz wszystko komplikować?
— Skończyłeś?
— Nie, ale możesz kontynuować. Nadrobimy to później.
— Po pierwsze, może zaczniemy mówić do siebie po imieniu? Przecież bierzemy ślub…
— Nigdy wcześniej nie słyszałem, żeby ktoś składając przysięgę mówił sobie po nazwisku, więc jeśli chcesz…
— No to Draco, więc po drugie, chcę Ci powiedzieć, że uważam Cię za przyjaciela.
— Dziękuje Gr… Hermiono.
—Bez względu na to, jak dużo lepszy jestem od Weasleya, nie potrafię się nawet z niego śmiać… - przerwał, kiedy uświadomił sobie, że Hermiona leży w pozycji embrionalnej na łóżku i szlocha.
Draco był przerażony. Dawał radę z potworami i śmierciożercami, ale płacz kobiety był zupełnie innym rodzajem magii, z którym sobie nie radził. Była jego narzeczoną, czy tego chciał czy nie, więc zebrał się na odwagę i podszedł do łóżka. Wziął jakieś chusteczki i praktycznie wepchnął jej w twarz i niezdarnie poklepał ją po ramieniu, mówiąc:
— Hej, hej.
Ku jego zaskoczeniu Hermiona wydała z siebie śmiech i powiedziała:
— Czy to wszystko, co jesteś w stanie zrobić?
Draco oburzył się.
— Ty niewdzięczna czarownico! Robię co mogę, okej?
— Nie, nie, nie, nie zrozumiałeś. Po prostu drażnię się z Tobą. Naprawdę doceniam wysiłek, nie spodziewałam się, że zrobisz cokolwiek.
—Och. Dobrze. Nie ma za co.
Pociągając nosem, Hermiona postanowiła kontynuować potyczkę słowną.
—Czy ja powiedziałam ‘dziękuję’?
Draco zaśmiał się, zanim powiedział poważnie:
— Dlaczego płaczesz, Granger?
— Ron.
Draco zmarszczył nos, wiedząc, że nie może jej pomóc.
— Czy naprawdę warto przez niego płakać?
Łzy znów napłynęły jej do oczu, odpowiedziała cicho:
— Zaczynam myśleć, że nie jest, co jest najstraszniejsze w tym wszystkim. Utrata przyjaciela bardzo boli, wiesz co mam na myśli?
—Nie, nie wiem. – Draco odpowiedział cicho.
Hermiona zmarszczyła brwi.
— Ale… przecież zawsze byłeś tak popularny…
—Ze względu na plotki, nie na przyjaciół.
— A Blaise?
— To jest stosunkowo nowy nabytek.
— Och, przykro mi.
—Daj spokój, można się do tego przyzwyczaić, zaufaj mi.
—Cóż, to wyjaśnia twoje braki w komunikacji społecznej.
— Hej!
— Niestety, nie mogłam się oprzeć!
— Oczywiście, że nie. Nie potrafisz trzymać gęby na kłódkę.
— Malfoy?
— Tak, Granger?
— Właściwie dwie sprawy. Po pierwsze…
— Zawsze musisz wszystko komplikować?
— Skończyłeś?
— Nie, ale możesz kontynuować. Nadrobimy to później.
— Po pierwsze, może zaczniemy mówić do siebie po imieniu? Przecież bierzemy ślub…
— Nigdy wcześniej nie słyszałem, żeby ktoś składając przysięgę mówił sobie po nazwisku, więc jeśli chcesz…
— No to Draco, więc po drugie, chcę Ci powiedzieć, że uważam Cię za przyjaciela.
— Dziękuje Gr… Hermiono.
Ostro :D Ron, ty zasrana mandragoro! Ginny ma rację. Super, czekam na następną część ((:
OdpowiedzUsuńhttp://harrmionehariet.blogspot.com/ zapraszam ;*
Powodzenia, H
HAHAHAHAHA zasrana mandragora
UsuńO Dżizasie! ZASRANA MANDRAGORA! Ja nie mogę! To było dobre. HA!
UsuńZasrana mandragora leje :")
UsuńZasrana mandragora! Leżę i kwiczę :p!
UsuńUwielbiam Twoje tłumaczenie!!!
OdpowiedzUsuńRon i Astoria-dwoje cymbałów,pasują do siebie!
Pozdrawiam,Ewa
Ohoho no to już przeszli na Ty! Woohoo ! Czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńJacy są kochani dla siebie ♥. Jutro dodasz nowy?
OdpowiedzUsuńpostaram się dziś dodać rozdział :)
UsuńCzekam pisz dalej! *-*
OdpowiedzUsuń~Pani B.
Rzeczywiscie chłopaki nie potrafią pocieszać, ale ta ich nieudolność jest wzruszająca. Ron to kretyn dobrał się z Astorią. Mam nadzieję, że rozdział pojawi się już niedługo.
OdpowiedzUsuńTrochę jestem zdziwiona, że ich relacje tak szybko wyszły... na prostą. Jednak cieszę się z tego powodu. Lecz wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej :) Podoba mi się, że rozmawiają ze sobą normalnie. Scena z Ronem... wprost bajeczna! W końcu pokazała chłopakowi, że nie jest jego własnością!
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Oh, oni we dwoje są tacy uroczy! Tylko ten Ron, zrobiony tak... na siłę.
OdpowiedzUsuń