Dziękuję za miłe komentarze :) Zapraszam na drugi rozdział.
________________________________________
Hermiona nie
mogła zmrużyć oka tej nocy. Wierciła
się, przekręcała z boku na bok, wszystko w obawie o dzień, który miał nadejść.
Jakaś część niej martwiła się o to, co jeśli nie zostanie sparowana z Ronem.
Druga część była przerażana tym, co jeśli tak właśnie się stanie. Tak naprawdę
Hermiona zaczynała sobie zdawać sprawę, że kocha Rona tylko jak brata.
Troszczyła się o niego, ale nie jak o kochanka. Nie pociągał jej. Potrzebowała
kogoś bardziej obytego, świeżego, niosącego za sobą przygodę. Rona znała od
lat, znała go na wylot. Nie było w nim niczego, co musiałaby odkryć. Zastanawiała się, czy Tiara będzie wiedziała
co czuje. Z drugiej strony, może Ron był bezpieczniejszym wyborem. Przynamniej
miała pewność, że będzie mogła na polegać na swoim opiekuńczym mężu, który
będzie ją znał naprawdę i szanował. Jej umysł wirował w kółko.
Następnego
dnia rano, Hermiona ledwie tknęła swoją kanapkę. Jej żołądek był skurczony do
granic możliwości. Ginny nie czuła się wiele lepiej.
- Co jeśli
nie zostanę sparowana z Tobą?! – pytała rozpaczliwie Harry’ego –Jesteś tym
jedynym, co jeśli po tym wszystkim mi Cię zabiorą?
- Jestem
pewien, że będziemy razem. Musimy być, Tiara Przydziału o tym wie. – Harry
pocieszał swoją zrozpaczoną dziewczynę.
- Nie martw
się, Miona, ta czapka dobrze wie, żeby sparować również nas. – powiedział Ron,
sądząc, że pociesza Hermionę. Jedyne co mogła zrobić, to posłać mu słaby
uśmiech, który chłopak zinterpretował jako nerwowy, ona jednak czuła ścisk winy
w dołku.
Przy stole
Slytherinu, Draco Malfoy pchnął nerwowo talerz z jedzeniem. Był zbyt
roztrzęsiony, żeby cokolwiek zjeść. Co, jeśli nie zostanie połączony z nikim ze
Slytherinu? Żadna dziewczyna z innego domu nie zaakceptuje go po tym, co robił
w poprzednich latach. No, może jedynie z Huffelpuffu, ale wzdrygnął się na myśl
o poślubieniu którejś z nich. Pomyślał również o tym, że oczekuje się od niego
zostania ojcem. Obiecał sobie, że nigdy nie będzie miał dzieci, nie chciał być
taki jak swój ojciec. Co jeśli jego dzieci staną się takie jak on sam? Nikt nie
powinien stać się Draconem Malfoyem.
- Mój Boże,
a co jeśli zostanę połączony ze szlamą?! – Teodor Nott zaczął panikować – Czy
możesz sobie wyobrazić, że musisz dotknąć jedną z nich?
- Zamknij
się Nott – Draco warknął – Wiesz, że takie rzeczy nie mają już znaczenia!
- No proszę,
proszę, wygląda na to, że Dracze został
zdrajcą krwi. Ciekawe co tatuś na to – Teo szydził.
- Nie kocham
ich, po prostu przez poprzedni rok zmieniłem trochę poglądy – Draco
odpowiedział spokojnie.
Ich kłótnia
została przerwana przez McGonagall zwracającą im uwagę. Flich stał obok niej z
taboretem i sławną Tiarą Przydziału. Draco poczuł, że zbiera mu się na wymioty.
Kiedy Flich ustawił kapelusz na stołku i
McGonagall rozwinęła pergamin, napięcie było tak gęste, że można by je kroić
nożem. Wielu studentów wyglądało bardzo źle. Gdy Hermiona lustrowała twarze
swoich rówieśników, złapała kontakt wzrokowy z Malfoyem i spostrzegła strach i
zdenerwowanie, które miało odzwierciedlenie w jego szarych oczach.
- Będę
wywoływać dziewczęta, jedną po drugiej, według wieku, od najmłodszej do
najstarszej. Kapelusz będzie wiązał je z… przyszłym mężem. Wybrane pary są
ostateczne. – powiedziała McGonagall –
Powinniście wiedzieć, że Tiara powiąże was z osobą, z którą będzie uważała, że
macie największe szanse na udaną
przyszłość. – dodała uprzejmie. Bez zbędnych ceregieli, uroczystość rozpoczęła
się.
- Lovegood,
Luna
Luna
podeszła, wyjątkowo normalnym krokiem, do taboretu, gdzie usiadła i siedziała
spokojnie, cichutko jak myszka. Po kilku chwilach kapelusz zawołał:
- Teodor
Nott! – i Luna wstała i tym razem swoim charakterystycznym, tanecznym krokiem
podeszła do rozwścieczonego Teo.
- Cześć –
powiedziała z nutką rozmarzenia Luna – Jestem czystej krwi, więc nie musisz się
o to martwić, choć tak naprawdę to nie powinno mieć dla ciebie żadnego
znaczenia, to bardzo nie miłe – Teodor otworzył i zamknął usta, nie mógł nic
powiedzieć. Luna spojrzała na Blaise’a i Draco i powiedziała – To musi być
przez Nargle. – ponownie patrząc na Teo, powiedziała – Idę poczekać razem z
dziewczynami na ich przydział. Do zobaczenia później. – i tym kończąc
pozostawiła za sobą trzech oniemiałych Ślizgonów. Teo w końcu odzyskał zdolność
mowy.
- PomyLuna?
– wyszeptał ochryple.
- O, Nargle
w końcu pozwoliły ci mówić? – Blaise zachichotał.
- Weasley,
Ginevra!
- Cicho,
teraz dziewczyna Pottera – powiedział Draco.
Wyglądająca
na niezwykle przejętą, Ginny niepewnie usiadła na stołku. Kapelusz ledwo
dotknął jej ognistych włosów nim obwieścił:
- Harry
Potter!
Ginny
pisknęła, praktycznie zerwała kapelusz z głowy, pobiegła wprost w otwarte
ramiona Harry’ego i pocałowała go namiętnie.
-
Oczywiście, Potter dostał dziewczynę – Draco mruknął – Następny będzie Łasica i
Granger.
Astoria została
wywołana jako następna. Wielu chłopców było zainteresowanych piękną blondynką
siedzącą na stołku. Draco miał mieszane uczucia. W innym życiu mógłby być z nią
zaręczony. Nie mógł się zdecydować, czy to byłoby lepsze wyjście.
- Ronald
Weasley!
Było słychać
głośny jęk. Ron zwrócił się do Hermiony:
- T..to musi
być błąd! – wysapał.
Hermiona
dotknęła jego ramienia.
- W porządku
Ron, – powiedziała cicho – dalej mamy siebie, tylko w inny sposób.
Ron wyglądał
na urażonego, jakby liczył, ze dziewczyna stanie do walki. Ale w momencie,
kiedy Hermiona obserwowała jak chłopak niepewnie podchodzi do Astorii Greengrass
by niezgrabnie uścisnąć jej dłoń, wiedziała: Ron nie był tym jedynym. Wtedy
jednak zorientowała się, że skoro to nie ona została sparowana z Ronem, to
znaczy, że będzie musiała poślubić innego chłopaka z tej Sali. Rozejrzała się i
zdenerwowała się jeszcze bardziej, zdając sobie sprawę, że żadnym z nich nie
była tak blisko jak z Ronem.
- Przykro
mi, stary – Blaise powiedział do Draco z współczuciem, podczas gdy Ron ściskał
dłoń dziewczyny.
- Może to i
lepiej – Draco próbował przekonać bardziej samego siebie – To byłoby nudne
życie.
- Tak, ale
to była jedyna na której mogłeś polegać – Teo zauważył.
- Nie
tryskasz dziś optymizmem, Nott – warknął Draco na mało pomocnego chłopaka.
Sortowanie
postępowało szybko. Neville został sparowany z Hannah Abott, Dean Tomas z Padmą Patil, Blaise - stosunkowo
dobrze - z Parvati Patil. Zrozpaczona Pansy Parkinson została połączona z
równie zrozpaczonym Seamusem Finniganem. Draco odetchnął z ulgą, gdy Pansy
została sparowana. Życzył biednemu Seamusowi wszystkiego, co najlepsze. Dla
każdego była to niespodzianka. Potem przyszła kolej na Hermionę Granger. Draco obserwował
z zainteresowaniem. Zastanawiał się kto mógłby utknąć z molem książkowym. Nawet
nie przyszły mu do głowy, że to może być on sam.
XXXXX
Gdy Hermiona
podeszła do stołka, czuła się jakby czekała na zagładę. Pozostało tylko paru
chłopców, którzy nie zostali jeszcze przyporządkowani, a żaden z nich nie był
jej przyjacielem. – No cóż, przynajmniej nie muszę się martwić, że zostanę
przypasowana do Malfoya – pomyślała Hermiona, obserwując oddaloną grupę jeszcze
– kawalerów. Następnie na jej głowie została umieszczona Tiara i skupiła się nad jej cichym głosikiem:
- Proszę,
proszę, proszę, nie jesteśmy wcale roztrzęsieni całą sprawą? Jak na kogoś, kto
właśnie został zmuszony do zerwania z chłopakiem to wydajesz się radzić sobie
całkiem dobrze. Z kim by Cię tutaj połączyć? Zobowiązanie do wspólnego życia to
wielka sprawa. Potrzebujesz kogoś bardziej obytego, świeżego, niosącego za sobą
przygodę. W takim razie, wiem kogo ci przyporządkować! I wierz mi, że to
szalony pomysł, którego w życiu byś się nie spodziewała!
Nim Hermiona
zdążyła przeanalizować słowa Tiary, ona zaczęła znów mówić, tym razem kierując
głos do reszty zgromadzonych:
- DRACO
MALFOY!
Hermiona
krzyknęła. Na szczęście, nie wiele osób to usłyszało przez zgiełk, który
spowodowały szokujące słowa Tiary.
Również zaskoczony był blondyn po tym co usłyszał, a jej płacz zabolał go bardziej niż był
skłonny przyznać.
- No cóż
przyjacielu, krew nie ma już znaczenia, prawda? – Teo uśmiechnął się szyderczo.
- Rany, Teo,
to naprawdę nie jest odpowiedni moment – Blaise rzucił jego stronę – Smok
utknął z Granger na zawsze.
Prawda była
taka, że to nie kwestia krwi Granger, sprawiła, ze Draco nie mógł pogodzić się
ze swoim wyrokiem. To był fakt, że teraz będzie musiał żyć z Hermioną–Wiem–To–Wszystko–Granger,
Hogwardzkim molem książkowym, do końca swoich dni. Będzie musiał oglądać jej
oskarżycielski wzrok każdego dnia.
Niczego przed nią nie ukryje, bo ona wie wszystko. Zdał sobie sprawę, że
będzie musiał ukryć wszystkie swoje odczucia za maską drwin i szyderstw. Będzie
musiał ją atakować ze wszystkich swoich sił, bo inaczej musiałby się przed nią
otworzyć, a tego Draco po prostu nie mógł zrobić.
Hermiona
była na granicy hiperwentylacji. Czy Tiara, wiedząc doskonale, co czuje,
naprawdę każe jej wyjść za Malfoya, zmorę jej istnienia? Nawet jeśli wojna na
niego wpłynęła, nikt nie może zmienić się tak bardzo w ciągu roku. To musi być
jakiś chory żart. Tiara jest ponoć inteligenta, na litość boską!
- Rany,
Granger, nie myślałem, że jesteś taka melodramatyczna. – wycedził zimny, zbyt
zimny głos – Wścibska, apodyktyczna, irytująca, ale…
- Poważnie,
Malfoy? – Hermiona warknęła – Nie jestem w nastroju do tych twoich pokręconych
gierek. Moje życie właśnie legło w gruzach i…
- Myślisz,
że skaczę z radości?! Nie zapomnij, że muszę się z Tobą ożenić!
- Myślę, że
dostałam krótszy koniec tego kija – Hermiona warknęła w swój charakterystyczny
sposób.
- Proszę o
ciszę! – McGonagall przerwała hałas – Teraz, gdy wszyscy zostali sparowani,
możecie udać się do swoich dormitoriów. Spotkamy się ponownie jutro, tym razem,
by objaśnić szczegóły dotyczące waszych nowych mieszkań i ślubów, oczywiście.
Sądzę, że potrzebujecie trochę czasu dla siebie. Do jutra.
- Ostatnia
noc wolności – Parvati mruknęła do Hermiony, gdy razem obserwowały swoich
przyszłych mężów.
Mnie się podoba. Heh, uwielbiam tłumaczenia Dramione, więc przede wszystkim wielkie dzięki za to, że je tutaj zamieszczasz. Niech Draco i Hermiona zaczną się jeszcze spierać w ten charakterystyczny sposób... Ron i Greengrass? Merlinie, przecież to normalna, zwyczajna arystokratka jest... a przydzielono jej takiego buca. Sorry, ale nie przepadam za rudzielcem, a ten entuzjazm jego jakże cudownej siostry Ginny też mi się nie podoba. Za dużo rudych... Potrzeba więcej Malfoyów!
OdpowiedzUsuńPozdrówki!
Szczerze mówiąc, jestem teraz dopiero na 3 rozdziale tego opowiadania, nie czytam dalej, żeby nie psuć sobie całej zabawy. I kurcze, nawet nie wiesz jak jestem ciekawa co wyniknie ze sparowania Rona i Astorii... Ale może Tiara wiedziała co robi?
UsuńUwielbiam Draco w twoim opowiadaniu. Jest odrobinę złośliwy i to jego plus. Kiedy masz zamiar dodać kolejny?
OdpowiedzUsuńP.S. czy mi się wydaje, czy Draco już czuje coś do Hermiony?
UsuńJutro kolejny rozdział, postaram się dodawać codziennie jeden :)
UsuńCzy Draco coś czuje do Hermiony... Myślę, że ciężko mu przyznać, ale dziewczyna zrobiła na nim duże wrażenie w czasie wojny i szanuje ją. A to chyba jak na Malfoya i tak dużo, hm?
Hohoho naprawdę super dramione. Pierwszy raz spotykam się z takim pomysłem, mam pytanie, co ile będziesz dodawać rozdziały? Super, że tłumaczysz :D czyli będą wspólne mieszkania... Fantastycznie !
OdpowiedzUsuńRozdziały będę się starała dodawać codziennie :) Cieszę, się, że opowiadanie się podoba! A wspólne mieszkanie... oj będzie się działo...
UsuńOstatnia noc wolności.
OdpowiedzUsuńJa bym padła! Dobrze, że Ginny dostała swojego ukochanego =3
Ron i Astoria? Szczęścia życzę! A tobie, Seamus, powodzenia i wielkiego, ciężkiego młota!
Zobaczymy, czy się nie pogryzą XD
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam ;*
Hariet
Seamus chyba najbardziej przegrał życie :D Zobaczmy co z tego wyjdzie...
UsuńDosyć ciekawe paringi. Obawiam się jedynie, że z Pansy zostanie zrobiona pusta idiotka, a tego nie lubię. Wolę ją jako dojrzałą i inteligentną czy to nastolatkę, czy to dorosłą kobietę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lena
milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com
No cóż,robi się gorąco...Oni rozem na chwilę obecną to mieszanka silnie wybuchowa,ogień i woda.Kawał dobrej roboty,pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że czytałam z zapartym tchem przydział Tiary. Cieszę się niezmiernie, że Ginny trafiła na Harryego, a Luna na Theo... w końcu widzieliśmy go jako tego, który wciąż tkwi w przekonaniach z przed wojny, a może Luna pokaże mu co naprawdę się liczy w życiu. Nie podoba mi się to, że Draco boi się przed nią otworzyć. Oczywiście rozumiem go doskonale, jednak... boję się o Hermionę. W końcu będzie musiała znosić jego oszczerstwa i dodatkowo mieć świadomość, że będzie musiała z nim być to końca swojego życia. Czytam dalej!
OdpowiedzUsuń