UWAGA

Kolejne rozdziały będą pojawiały się codziennie, aż do rozdziału piętnastego. Na tłumaczenie kolejnych rozdziałów będę musiała poczekać, aż opublikuje je oryginalny autor. Zbiegnie się to rownież z moim wyjazdem, zatem na rozdział szesnasty i kolejne pojawią się dopiero w sierpniu. Mam nadzieję, że poczekacie :)


środa, 24 czerwca 2015

ROZDZIAŁ I

Hermiona wybiegła nerwowo ze swojego biura, głośno trzaskając drzwiami. Na jej twarzy malował się gniew. Omijając zdziwionych ludzi przemierzała korytarze ministerstwa. Stukot obcasów towarzyszył jej w drodze do celu. W końcu dotarła. Podirytowana wparowała do gabinetu swojego szefa i nie zważając na ostrzeżenia sekretarki otworzyła drzwi na których widniała tabliczka: Jeremy Smith.
- Co to do cholery ma znaczyć? – wrzasnęła Hermiona.
- Czy w ten sposób powinna zwracać się do swojego szefa jego pracownica? Kotku, odrobinę szacunku – wymamrotał niezbyt urodziwy starszy mężczyzna.
- Miałeś przydzielać mi tylko te sprawy, w których oskarżonymi są niewinni ludzie. – warknęła.
- Hermionko, czy jesteś Bogiem by osądzać kto jest dobry, a kto zły?
- Oboje dobrze wiemy, że przydzieliłeś mi tą sprawę tylko dlatego, że nie chciałam dać Ci d… Wybacz! Pójść z Tobą na jakąś cholerną randkę!– powiedziała naprawdę już zirytowana Hermiona.
- Kochanie, przeceniasz mnie. Nie będę się mścił na każdej dziewczynie, która odmówi sobie tego zaszczytu pójścia ze mną na randkę.
- No tak, tyle już Ci odmówiło, że pewnie się przyzwyczaiłeś – powiedziała od niechcenia.
- Daj już spokój z tymi swoimi uwagami. Nie ja przydzieliłem Ci sprawę Pana Malfoya. Chodź wiem, że go nienawidzisz i sprawiło by mi ogromną przyjemność zmuszenie Cię do czegoś czego nie chcesz zrobić – powiedział przybliżając się nieco do dziewczyny.
- DO RZECZY! – krzyknęła odsuwając się od mężczyzny.
- Klient sam zażyczył sobie Ciebie.
- Słucham? – zdziwiła się Hermiona.
- Tak, poprosił dokładnie o Hermionę Granger.
Hermiona nie chciała tego słuchać dłużej. Wybiegła z gabinetu szefa. Nie rozumiała dlaczego. Nie rozumiała po co. Nie wiedziała jakim prawem Malfoy chce jej zatruwać życie. Myślała, że kończąc szkołę odcięła się od wszystkich gburowatych ślizgonów. Nie chciała do tego wracać. Przez całe7 lat nauki zawsze poniżana. Dopiero teraz stała się kimś. Mimo, że jej szef czasem zatruwał jej życie czuła się doceniana. Wiedziała, że Jeremy robi to tylko dla tego, że cholernie na nią leci. Ich współpraca polegała na ciągłym manipulowaniu sobą nawzajem. Ich relacja przypominała jej znajomość z Malfoyem. Różniła się jednak dość znacznie. Jeremy to stary, niski, facet wywołujący u Hermiony tylko obrzydzenie. Malfoy, do czego trudno było jej się przyznać, był przystojny. Może i w szkole naśmiewała się z jego nieco krzywej głowy, bardzo bladej cery i tlenionych włosów. Jednak było w nim coś. Coś, przez co ciągnęło ją do niego. Nie wiedziała czy to stalowe oczy, umięśnione ciało, czy nie powtarzalny wyraz twarzy. Nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć tego, co stało się przed laty.
***
Hermiona siedziała w pokoju wspólnym Gryffindoru i rozkoszowała się informacjami wyczytanymi w grubej, starej księdze wypożyczonej wcześniej w bibliotece. Przejmowała się zdarzeniami z mimonego roku. Wiedziała,że szkoła już nigdy nie będzie taka sama. Cieszyła się jednak, że nie ma w niej już Malfoya. Nienawidziła go za to, co zrobił, co chciał zrobić. Nigdy wcześniej nie myślała, że byłby zdolny do czegoś takiego.
Wtem do Pokoju wspólnego wpadł Harry.
- Malfoy wrócił do szkoły – powiedział zdyszany Wybraniec.
- COOO? – Hermiona wpadła w panikę – Przecież on jest nieobliczalny, chciał zabić..
- Uspokój się! – warknął Harry widząc jakie zainteresowanie wywołała dziewczyna wśród innych Gryfonów.
- Nie rozumiem, skąd w twoim głosie spokój! Malfoy jest w szkole, a ty jesteś taki opanowany? Harry, nie poznaje Cię! – mamrotała niezrozumiale.
- Jak się o tym dowiedziałem moja reakcja była podobna, ale…- nie mógł skończyć bo dziewczyna wciąż mu przerywała.
- Malfoy chciał Zabić DUMBLEDORA! – teraz już naprawdę krzyczała- Czy to do Ciebie nie dociera?
- Ale nie zabił. Rozmawiałem z McGonagall, twierdzi, że nic nie dzieje się wbrew woli Dubledora, prawdopodobnie to było zapisane w jego testamencie – mówił szeptem – Nie rozumiem dlaczego, ale liczę na to, że wkrótce się dowiemy.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe i tajemnicze. Super się zapowiada :).
    Pozdrawiam, Eleonora.
    http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń