Draco siedział na skraju łóżka nagi, tyłem odwrócony do leżącej obok
kobiety. Jego ręce oplatały blond czuprynę. Rozmyślał o tym co stało się przed
chwilą. Upust pożądania, który sobie zafundowali był niedorzeczny. Ona jest
szlamą. To nie powinno się stać. Nie chodzi wcale o to, że Draco miał wyrzuty
sumienia, że przespał się z ‘byle kim’. Przecież wciąż to robił. Ale ona, ta
SZLAMA sprawiła, że zwariował. To był najlepszy seks w jego życiu. Przyprawił
go o rumieńce na policzkach. To mu się nigdy nie zdarzało. NIGDY.
Hermiona leżała okryta płócienną narzutą, dysząc ze zmęczenia po tym, co
przed chwilą przeżyła. To nie był jej pierwszy raz, jednak pierwszy raz
sprawiło jej to przyjemność. OGROMNĄ przyjemność. Wcześniej zrobiła to z
rozsądku z chłopakiem, którego krótko znała, by mieć to już za sobą. Wiedziała,
że to nie było zbyt mądre. A teraz kochała się z Malfoyem, największym wrogiem.
Leżąc tak zastanawiała się co w nią wstąpiło.
- Idź już – powiedziała nieśmiało Hermiona.
- Dlaczego chcesz, abym poszedł? – odwrócił się do niej.
- Czy nie tak wygląda ta procedura? Przelecisz i spadasz? –zironizowała.
Malfoy uśmiechnął się lekko, położył obok Hermiony i przytulił ją mocno do
swych silnych, męskich ramion. Chłopak nie rozumiał dlaczego to robi, ale czuł,
że właśnie teraz tego potrzebuje.
Gdy się obudził jej już nie było. Wstał, ubrał się, przeczytał karteczkę,
że klucze ma zostawić u dozorcy i wyszedł.
***
Hermiona wybiegła z pokoju wspólnego i z przerażeniem przemierzała
korytarze Hogwartu. Szukała go. Musiała z nim porozmawiać. Dostrzegła przy
oknie postać oświetlaną przez blask księżyca.
- Ma… Malfoy? – zapytała nieśmiało i gdy upewniła się, że to on usiadła
obok.
- Czego chcesz? Nie boisz się, że coś Ci zrobię? – odwarknął. Było mu
smutno. Dziewczyna wiedziała, że to jej wina. Chciał się zmienić, a każdy, a
przede wszystkim ona ignorowała jego zamiary. Pomiędzy nimi zapadła cisza.
- Odszedłeś od Niego – wyjąkała.
- Plotki szybko się rozchodzą. – zakpił – Tym razem uwierzyłaś, że chce się
zmienić? Pewnie dlatego, że to Potter Ci powiedział. Jemu to UFASZ. – spojrzał
jej w oczy, co sprawiło, że dziewczyna zaczęła się pocić i jąkać. Zawsze
przerażał ją TEN wzrok.
- Dziwisz się, że trudno było mi uwierzyć? – powiedziała w końcu spokojnie.
- Nie – stwierdził stanowczo – ale sądziłem, że jesteś mądrą dziewczyną i
że to właśnie Ty mi uwierzysz. Rozczarowałem się trochę.
- Za bardzo przywykłam do twojej natury, by Ci zaufać. – odparła smutno –
Nie żałujesz? Przecież wiesz, że…
- Wiem – przerwał jej.
- Boisz się? –wyjąkała i przesunęła dłonią po jego plecach. Po ciele
chłopaka przeszedł dziwny dreszcz.
- Tak. Niezbyt mądrz ejest sobie nagrabić u Voldemorta. – zażartował, lecz
tak naprawdę wcale niebyło mu do śmiechu.
***
Hermiona poszła do kancelarii cała roztrzęsiona. Nie mogła się na niczym skupić, wszystko wylatywało jej z rąk. Po wypiciu 3 kaw zabrała się za pracę, tym samym uwalniając głowę od wspomnień.
Hermiona poszła do kancelarii cała roztrzęsiona. Nie mogła się na niczym skupić, wszystko wylatywało jej z rąk. Po wypiciu 3 kaw zabrała się za pracę, tym samym uwalniając głowę od wspomnień.
Po powrocie do domu usiadła na łóżku. Pachniało nim. Położyła się i zasnęła
wtulając w poduszkę, na której on spał. Nie rozumiała dlaczego to robi, ale
czuła, że inaczej nie może.
Obudził ją dzwoniący telefon. Odebrała.
- Hermiona? – zapytał męski głos.
- Draco? – odpowiedziała zdziwiona. Nie spodziewała się, że zadzwoni.
- Możemy się spotkać? – zapytał – O 20 w naszej restauracji?
- Dobrze – odpowiedziała.
Na miejscu była punktualnie. Nogi trzęsły jej się ze zdenerwowania. Zastanawiała
się, czy wejść, czy uciec. Bała się. Bała się chwili, w której go zobaczy. Czy
będzie potrafiła spojrzeć mu w oczy? Rozsądek podpowiadał jej ‘zostaw go,
powiedz, że to był błąd, że łączy was tylko praca, przecież to Malfoy’. Właśnie.
To Malfoy, którego zawsze tak nienawidziła.
Postanowiła wejść. Rozejrzała się po sali. Po kilku sekundach dostrzegła go
siedzącego do niej tyłem. Od razu go rozpoznała. Zaszła go od tyłu.
- Malfoy? – zapytała lekko zachrypniętym głosem. Ten momentalnie odwrócił
się i widząc oblicze dziewczyny wstał i przywitał ją całusem w policzek. Wtedy
jej w jej nozdrza uderzyła pierwsza fala jego perfum.
- Proszę siadaj. Napijesz się czegoś? – zapytał. Znowu czarował tym swoim
głosem, wzrokiem, sposobem bycia.
- O czym chciałeś rozmawiać? – zignorowała jego pytanie.
- Chyba wiesz o czym. – zagaił, a na jego twarzy pojawił się szelmowski
uśmieszek.
- Było, minęło, nigdy więcej się nie zdarzy. – odburknęła, starając się nie
patrzeć mu w oczy.
- Czyżby? – wszeptał i palcem wskazującym pogładził dłoń Hermiony
spoczywającą cały czas na stoliku. Wiedział, że już jest jego.
- Malfoy, my się nienawidzimy, zapomniałeś? – wykrztusiła z siebie
próbując udawać, że gest mężczyzny w ogóle na nią nie działa.
- Ale jest coś, co całkiem dobrze nam wychodzi, nie uważasz?– odpowiedział
pewny siebie.
- Daj sobie spokój.
- U Ciebie czy u mnie? – wyszeptał jej do ucha po chwili ciszy.
Parę minut później oboje siedzieli już w taksówce i jechali w stronę
mieszkania Hermiony. Całą drogę całowali się, co doprowadzało ich obu do
niesamowitej ekstazy. Gdy wylądowali na łóżku, Malfoy powoli zdejmował ubrania
z dziewczyny, ona zaś co chwilę szeptała jego imię. Gdy oboje byli już nadzy,
mężczyzna wszedł w nią, delikatniej niż za pierwszym razem. Szczytowali wielokrotnie.
- Idź już. – powiedziała kobieta, po wszystkim. – Muszę jutro wcześnie
wstać.
- Nie chcesz, żebym Cię przytulił i pobył z tobą? – zapytał zaskoczony. Nie
brzmiał jak Malfoy.
- Nie jestem ‘z tych’. Albo ty nie jesteś facetem, przez którego chciałabym
być przytulana. Nie wiem. Po prostu chcę, żebyś poszedł. –myślała głośno.
- Zamieniasz się w potwora. – stwierdził.
- W Ciebie? Może. – zironizowała.
- Ale przyznasz chyba, że jak na potwora jestem całkiem dobry w łóżku. Ty
zresztą też. – powiedział Malfoy. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się. Miał
absolutną rację. – Co powiesz na mały, przyjemny układzik?
- Co masz na myśli? – z zaciekawienia uniosła jedną brew.
- Seks. Tylko seks. – zaproponował
- Ty i ja? – wyśmiała go.
- Boisz się, że się we mnie zakochasz? No też bym się bał… -podpuszczał ją.
- Boje się, że to Ty zakochasz się we mnie, Draco. – flirtowała.
- O widzisz, już mówisz do mnie po imieniu, HERMIONO. – wykpił ją.
- Zgadzam się. – odpowiedziała po chwili.
Przez następne tygodnie spotykali się systematycznie. Życie Hermiony
Granger, zawsze owładnięte monotonią i nudą, teraz nabrało nowego tempa. Czuła,
że zaczyna dojrzewać. Poznała swoją wartość. Wbrew pozorom dzięki niezobowiązującym
spotkaniom z Malfoyem nabrała pewności siebie. Czasem w jej głowie pojawiała
się myśl, że powinna czuć się jak dziwka, przecież była jedną z tak wielu.
Jednak dzięki wszystkim wydarzeniom, przez które przeszła, jakaś część
wrażliwości w niej umarła. Długim okresem jej życia rządziła nieczułość. Teraz,
z dnia na dzień, odradzała się.
Zawsze, gdy się widzieli, on wywoływał w niej takie same emocje. Zawsze
była spięta, najpierw czuła do niego odrazę, jej ciało zachodziło gęsią skórką.
Potem on sprawiał, że stawała się coraz bardziej rozluźniona. Najlepiej czuła
się wtedy, gdy nie musiała patrzeć mu w oczy. W nich zawsze widziała starego
Malfoya. Usta jednak poznawały jego nowy smak.
Gdy wychodził z jej mieszkania była nim przesiąknięta. Pozbawiona emocji.
Wszystkie kumulowały się w chwilach, gdy się kochali. Potem zamieniała się w
niego. Nie drażniło ją to, że wychodził. Przyzwyczaiła się. Zdarzyło się, że on
chciał zostać. Ona kategorycznie mu tego odmawiała. Czasem, był jej smutno.
***
Wojna czarodziejów. To w końcu musiało nastąpić. Czarne chmury od dłuższego
czasu zbierały się nad Hogwartem. Chaos, ofiary. Zielony strumień Avady
przelatywał od czasu do czasu nad jej głową. Została sama. Bała się, jednak
wiedziała, że musi go znaleźć. Potrzebowała tego, nawet, jeśli miałaby zginąć.
- Malfoy, gdzie do cholery byłeś?! – krzyknęła ze łzami w oczach, gdy
ujrzała go siedzącego na gruzach z różdżką w ręku.
- Co Ty tu robisz? Miałaś się schować! Mówiłem przecież, że… – Draco
zdenerwował się, gładził Hermionę po policzku.
- Harry… – płakała Hermiona
- Co z nim? –powiedział poważnie
- Podobno nie żyje, zabrali go, Draco, co teraz będz…. – Nie dokończyła, bo
chłopak pocałował ją w czoło i przytulił.
- Będzie dobrze. Cokolwiek się teraz nie stanie, pamiętaj, że kiedyś
jeszcze będzie dobrze. –wyszeptał jej do ucha. Hermiona nie rozumiała co do
niej mówi.
Przez ostatnie parę miesięcy przed wojną bardzo zbliżyli się do siebie.
Ukrywali to przed całym światem. Szlama i Arystokrata? Tak, dwóch największych
na świecie wrogów nie mogło się w sobie zakochać. Spotykali się w pokoju
życzeń, rozmawiali o błahych rzeczach. Czasem o tym co czują. Nigdy o tym, co
czują do siebie. Było im dobrze ze sobą. Malfoy czasem ją przytulił, czasem
pogłaskał po policzku, po dłoni. Nigdy nie przemógł się, by ją pocałować. To
nie jest tak, że się jej brzydził. Owszem, była szlamą, ale w pewnym momencie
to przestało mieć znaczenie. Wiedział, że gdy to zrobi to będzie przyznanie się
przed samym sobą, że ją kocha. Nie mógł tego zrobić, był na to zbyt dumny.
Stali naprzeciw siebie. Śmierciożercy byli po jednej stronie, a na ich
czele Voldemord. Już nikt nie bał się wymawiać jego imienia. Po środku stał
Hagrid z ciałem Harrego Pottera na rękach. Po drugiej stronie stali Ci
najodważniejsi. Uczniowie i nauczyciele Hogwartu. Ci, którzy nie bali się walczyć.
W śród nich stali Draco i Hermiona. Kurczowo trzymali się za ręce.
- A więc to wy sprzeciwiacie się mi? – Voldemord przemówił, jego głos
przeszywał słuch każdego, a skórę ogarniały dreszcze – Garstka żałosnych ludzi,
którzy bronią chłopca, który przeżył? Czy warto? Zobaczcie, ile ludzi przez
niego zginęło. Zginęło na MARNE! Nikt nie jest wstanie mnie pokonać! Dołączcie
do mnie, a nic wam się nie stanie! W przeciwnym razie ZGINIECIE!
- Wole zginąć, niż dołączyć do Ciebie! – Nevil wystąpił z szeregu i spojrzał
Mu głęboko w oczy. Czarny Pan się roześmiał! Belatrix wiła się w szaleńczym
śmiechu.
- Draco – odezwała się Narcyza – Nie rób tego matce, dołącz do nas! Proszę!
Chłopiec drgnął, ręka Hermiony jeszcze bardziej zacieśniła uścisk.
- Draco, nie rób mi tego, proszę! – szeptała cicho Hermiona.
- Chcesz zhańbić ród Malfoyów? Zginąć wśród szlam i zdrajców? -
odezwał się błagalnie Lucjusz.
Draco trząsł się ze strachu. Jego głową targały emocje. Wiedział, co musi
zrobić, jednak to było dla niego bardzo trudne, spuścił wzrok, by nie patrzeć w
jej oczy. Czuł, że gdy to robi, złamie się.
- Przepraszam, wiesz ,że muszę to zrobić, pamiętaj co powiedziałem. –
wyszeptał i wyszedł z grupy, podszedł do Czarnego Pana.
- Wiedziałam, że dokonasz dobrego wyboru Draco – powiedział Voldemord i
poklepał Malfoya po plecach.
Później wszystko działo się bardzo szybko. Harry ocknął się, a Voldemord
zginął.
***
- Co trzymasz? – zapytała Hermiona wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
***
- Co trzymasz? – zapytała Hermiona wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
- Dostałaś list.
- Daj mi go.
- A co za to dostane? – zapytał zalotnie Malfoy.
- I tak wszystko Ci już dziś dałam, czego chcieć więcej – kokietowała
Hermiona, podeszła i pocałowała go, w międzyczasie wyrywając mu z ręki list.
- To było typowo ślizgońskie zagranie – oburzył się Draco.
Hermiona usiadła na łóżku i otworzyła kopertę. W środku znajdowało się
eleganckie zaproszenie. Dziewczyna wyprostowała kartkę i zaczęła czytać. Na jej
oczach malowało się zaskoczenie.
Szkoda mi ich, powinni dać sobie szansę na czułość i coś więcej.:c.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora. :)
http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/