Witajcie :) Zapraszam Was serdecznie na trzynasty już rozdział. Jak zdradziłam w komentarzu pod poprzednim rozdziałem, w następnym możecie spodziewać się w końcu czegoś o pozostałych bohaterach... ale będziecie musieli poczekać do poniedziałku, gdyż jutro nie będę w stanie niczego dodać. Pragnę przypomnieć tylko, że:
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Hermiona i Draco ustalili datę ślubu (24 luty, więc to
będzie zimowy ślub, nie tak blisko Walentynek, by nie było to zbyt błahe),
zgodzili się ostatecznie co do listy gości i zarezerwowali kapelę. To znaczy,
właściwie tylko zgodzili się co do zespołu i mieli nadzieję, że Fatalne Jędze
będą w tym terminie dostępne. Te zadania były na ich liście rzeczy do zrobienia
z dziesiątkami innych, które wciąż niepokoiły Hermionę. Draco również był
zdenerwowany, ale nie ze względu na rodzaj, czy kolor kwiatów. Czując
obowiązek, napisał do matki informację o jego zbliżającym się ślubie, ale
uprzedził, by nie czuła się zobligowana do obecności. Miał nadzieje, że odpowie
tylko uprzejmie, ale najwyraźniej miała inne plany. Jego sowa szybko wróciła z
notatką, zawierającą tylko jedno słowo.
Przybędę.
Jedyne co pozostało teraz Draconowi, to mieć nadzieję, że będzie uprzejma dla jego przyszłej żony. Był bardzo zdenerwowany, ale wierzył, że będzie dobrze. W końcu z dwójki rodziców, jego matka zawsze była bardziej otwarta, sprzymierzyła się z Potterem w trakcie Bitwy o Hogwart, co prawda z powodów egoistycznych. Ponadto, w dniu ślubu będzie przecież tyle rzeczy do zrobienia i mnóstwo ludzi. Nie będzie czasu, żeby mogła narobić zamieszania. Tak, wszystko będzie w porządku. Postanowił jednak zachować odpowiedź matki dla siebie, bo nie widział potrzeby, by dodatkowo martwić Hermionę czymś, na co nie mają już wpływu.
Dzień po tym, jak Draco otrzymał odpowiedź, on i Hermiona siedzieli zaszyci w swoim pokoju i wylewali siódme poty nad planem usadowienia gości, co okazało się niezwykle trudnym wyzwaniem, biorąc pod uwagę obecność wielu ślizgonów i Weasleyów. Draco był wdzięczy za chwilę wytchnienia, kiedy usłyszał pukanie do drzwi, ale tylko do momentu, kiedy otworzył drzwi.
—Matka?!
—Witaj synu – Narcyza powitała go z klasą.
— Co, na Merlina, Ty tu robisz? – Draco zawołał.
— Mówiłam Ci, że przyjeżdżam. Jestem tu, by Ci pomóc – odpowiedziała Narcyza spokojnie, a jej wzrok spoczywał tylko na jej jedynym synu. Po chwili zauważyła Hermionę, siedzącą przy biurku i z szokiem obserwującą ich rozmowę. Kiedy zauważyła, że Narcyza patrzy na nią, wstała od biurka i grzecznie przywitała ją.
—Dzień dobry, Pani Malfoy.
Narcyza zmierzyła ją od stóp do głów i dalej mówiła do Draco, ignorując Hermionę.
—Zdecydowanie potrzebujesz pomocy. – jej głos był szyderczy i zimy, patrzyła na Hermionę tak jakby była kawałkiem przeżutej gumy przyklejonej do jej buta. Było jasne, zarówno dla Draco jak i Hermiony, że kobieta nie miała na myśli pomocy w przygotowaniu do ślubu.
—Hermiona – zaczął cicho – Możesz zostawić nas na chwilę samych?
—Oczywiście – odpowiedziała Hermiona drżącym głosem, prawdopodobnie zachwycona możliwością ucieczki przed przenikliwym spojrzeniem Narcyzy. Gdy przechodziła obok niego, Draco pogładził ją po ramieniu, mając nadzieję, że odbierze to jako poczucie wsparcia.
Jak tylko Hermiona wyszła, Draco odwrócił się do swojej matki.
— O co Ci chodzi? – splunął.
—Chodzi mi o to, że mój syn nie tylko bierze ślub ze szlamą, ale robi to bez odrobiny rozpaczy – Narcyza odpowiedziała – Powinieneś się wstydzić tego co robisz!
— Czy słyszysz siebie?! – Draco krzyknął – Wojna się skończyła! Nie ma powodu do dalszej wrogości. Ponadto, Hermiona traktuje mnie łagodnie i okazuje mi więcej miłości niż Ty i ojciec kiedykolwiek. Wiem, że to co mówisz, to jego słowa, a nie Twoje matko. Wiem doskonale jakie chore idee próbował Ci wcisnąć podczas ostatniej wizyty, ale proszę, nie słuchaj go! Jest stracony na zawsze, zamknięty w Azkabanie za swoje czyny. A Ty musisz iść dalej, jesteś wolna od niego i jego pokręconych ideałów. Proszę – błagał.
Narcyza zesztywniała słysząc jego słowa i choć na chwilę, jej oczy złagodniał. Draco myślał, że dotarł do niej i zalała go ulga. Jednak jej oczy znowu zaszły chłodem, podeszła do niego i tchnęła mu przerażającą wiadomość do ucha, co wywołało w nim dreszcz.
— To nie jest koniec. Jeśli sam nie zajmiesz się swoim problemem, ja to zrobię mój synu, dla dobra Twojego jak i reputacji rodziny. Ona i tak została już nadszarpnięta w ciągu ostatnich kilku lat, a ja nie pozwolę, by nasze nazwisko zostało dodatkowo splamione przez związek małżeński ze szlamą, zapamiętaj moje słowa – wyszła z pokoju, zostawiając go z głową pełną obaw.
Przybędę.
Jedyne co pozostało teraz Draconowi, to mieć nadzieję, że będzie uprzejma dla jego przyszłej żony. Był bardzo zdenerwowany, ale wierzył, że będzie dobrze. W końcu z dwójki rodziców, jego matka zawsze była bardziej otwarta, sprzymierzyła się z Potterem w trakcie Bitwy o Hogwart, co prawda z powodów egoistycznych. Ponadto, w dniu ślubu będzie przecież tyle rzeczy do zrobienia i mnóstwo ludzi. Nie będzie czasu, żeby mogła narobić zamieszania. Tak, wszystko będzie w porządku. Postanowił jednak zachować odpowiedź matki dla siebie, bo nie widział potrzeby, by dodatkowo martwić Hermionę czymś, na co nie mają już wpływu.
Dzień po tym, jak Draco otrzymał odpowiedź, on i Hermiona siedzieli zaszyci w swoim pokoju i wylewali siódme poty nad planem usadowienia gości, co okazało się niezwykle trudnym wyzwaniem, biorąc pod uwagę obecność wielu ślizgonów i Weasleyów. Draco był wdzięczy za chwilę wytchnienia, kiedy usłyszał pukanie do drzwi, ale tylko do momentu, kiedy otworzył drzwi.
—Matka?!
—Witaj synu – Narcyza powitała go z klasą.
— Co, na Merlina, Ty tu robisz? – Draco zawołał.
— Mówiłam Ci, że przyjeżdżam. Jestem tu, by Ci pomóc – odpowiedziała Narcyza spokojnie, a jej wzrok spoczywał tylko na jej jedynym synu. Po chwili zauważyła Hermionę, siedzącą przy biurku i z szokiem obserwującą ich rozmowę. Kiedy zauważyła, że Narcyza patrzy na nią, wstała od biurka i grzecznie przywitała ją.
—Dzień dobry, Pani Malfoy.
Narcyza zmierzyła ją od stóp do głów i dalej mówiła do Draco, ignorując Hermionę.
—Zdecydowanie potrzebujesz pomocy. – jej głos był szyderczy i zimy, patrzyła na Hermionę tak jakby była kawałkiem przeżutej gumy przyklejonej do jej buta. Było jasne, zarówno dla Draco jak i Hermiony, że kobieta nie miała na myśli pomocy w przygotowaniu do ślubu.
—Hermiona – zaczął cicho – Możesz zostawić nas na chwilę samych?
—Oczywiście – odpowiedziała Hermiona drżącym głosem, prawdopodobnie zachwycona możliwością ucieczki przed przenikliwym spojrzeniem Narcyzy. Gdy przechodziła obok niego, Draco pogładził ją po ramieniu, mając nadzieję, że odbierze to jako poczucie wsparcia.
Jak tylko Hermiona wyszła, Draco odwrócił się do swojej matki.
— O co Ci chodzi? – splunął.
—Chodzi mi o to, że mój syn nie tylko bierze ślub ze szlamą, ale robi to bez odrobiny rozpaczy – Narcyza odpowiedziała – Powinieneś się wstydzić tego co robisz!
— Czy słyszysz siebie?! – Draco krzyknął – Wojna się skończyła! Nie ma powodu do dalszej wrogości. Ponadto, Hermiona traktuje mnie łagodnie i okazuje mi więcej miłości niż Ty i ojciec kiedykolwiek. Wiem, że to co mówisz, to jego słowa, a nie Twoje matko. Wiem doskonale jakie chore idee próbował Ci wcisnąć podczas ostatniej wizyty, ale proszę, nie słuchaj go! Jest stracony na zawsze, zamknięty w Azkabanie za swoje czyny. A Ty musisz iść dalej, jesteś wolna od niego i jego pokręconych ideałów. Proszę – błagał.
Narcyza zesztywniała słysząc jego słowa i choć na chwilę, jej oczy złagodniał. Draco myślał, że dotarł do niej i zalała go ulga. Jednak jej oczy znowu zaszły chłodem, podeszła do niego i tchnęła mu przerażającą wiadomość do ucha, co wywołało w nim dreszcz.
— To nie jest koniec. Jeśli sam nie zajmiesz się swoim problemem, ja to zrobię mój synu, dla dobra Twojego jak i reputacji rodziny. Ona i tak została już nadszarpnięta w ciągu ostatnich kilku lat, a ja nie pozwolę, by nasze nazwisko zostało dodatkowo splamione przez związek małżeński ze szlamą, zapamiętaj moje słowa – wyszła z pokoju, zostawiając go z głową pełną obaw.
Hermiona szybko wróciła, a jej twarz była pełna lęku i
żądała wiedzieć, co się dzieje. Draco przekazał słowa matki. Hermiona siedziała
w milczeniu przez kilka chwil, trawiąc wiadomość, nim wróciła do rzeczywistości
i zapytała poważnie:
— Czy jestem w niebezpieczeństwie?
Draco starannie rozważył, zanim udzielił jej odpowiedzi.
— Tak. To oczywiste dla mnie, że ojciec za tym stoi. A on jest gotowy rozwiązać to w każdy sposób. Hermiona, tak bardzo Cię przepraszam!
— To nie jest Twoja wina Draco, ale musimy sobie z tym poradzić. Chodźmy do McGonagall natychmiast.
Tak też uczynili. Wysłuchała ich uważnie. Kiedy skończyli, powiedziała.
—Zdecydowanie musimy coś z tym zrobić. Ale nie martwcie się o nic, natychmiast poinformuję urzędnika ministerstwa, który wezwie panią Malfoy na przesłuchanie. Bez względu na to co powie, dostanie zakaz zbliżania się do was i uczestniczenia w nadchodzących uroczystościach ślubnych.
Jak tylko wyszli z gabinetu dyrektorki, Hermiona wybuchnęła płaczem.
—Co się dzieje? – Draco zapytał rozpaczliwie, zupełnie zdezorientowany.
—Jesteśmy zaręczeni dopiero miesiąc, a już wywracam twoje życie do góry nogami.
—Nie! Absolutnie nie, Hermiona. – Draco powiedział stanowczo. Mimo trudnej sytuacji z matką, nie winił za nic Hermiony. Matka jedynie przypomniała mu, jak bardzo szurnięta jest jego rodzina i jak duże możliwości otwiera przed nim jego żona. – Nie winię Cię w najmniejszym stopniu. To po prostu dowód na to jak ich poglądy były złe i jak bardzo szczęśliwy jestem, kiedy wreszcie mam w życiu kogoś jakiego jak Ty.
Hermiona uśmiechnęła się do niego. I po raz pierwszy, pochyliła się i zainicjowała pocałunek.
— Czy jestem w niebezpieczeństwie?
Draco starannie rozważył, zanim udzielił jej odpowiedzi.
— Tak. To oczywiste dla mnie, że ojciec za tym stoi. A on jest gotowy rozwiązać to w każdy sposób. Hermiona, tak bardzo Cię przepraszam!
— To nie jest Twoja wina Draco, ale musimy sobie z tym poradzić. Chodźmy do McGonagall natychmiast.
Tak też uczynili. Wysłuchała ich uważnie. Kiedy skończyli, powiedziała.
—Zdecydowanie musimy coś z tym zrobić. Ale nie martwcie się o nic, natychmiast poinformuję urzędnika ministerstwa, który wezwie panią Malfoy na przesłuchanie. Bez względu na to co powie, dostanie zakaz zbliżania się do was i uczestniczenia w nadchodzących uroczystościach ślubnych.
Jak tylko wyszli z gabinetu dyrektorki, Hermiona wybuchnęła płaczem.
—Co się dzieje? – Draco zapytał rozpaczliwie, zupełnie zdezorientowany.
—Jesteśmy zaręczeni dopiero miesiąc, a już wywracam twoje życie do góry nogami.
—Nie! Absolutnie nie, Hermiona. – Draco powiedział stanowczo. Mimo trudnej sytuacji z matką, nie winił za nic Hermiony. Matka jedynie przypomniała mu, jak bardzo szurnięta jest jego rodzina i jak duże możliwości otwiera przed nim jego żona. – Nie winię Cię w najmniejszym stopniu. To po prostu dowód na to jak ich poglądy były złe i jak bardzo szczęśliwy jestem, kiedy wreszcie mam w życiu kogoś jakiego jak Ty.
Hermiona uśmiechnęła się do niego. I po raz pierwszy, pochyliła się i zainicjowała pocałunek.
Świetne*-* chyba pierwsza :D Zarąbiste słodkie *-* Pozdrawiam i zycze weny
OdpowiedzUsuń~Pani Black
Narcyzo obudź się ! Jak ona może być taka chłodna, głupi Lucjusz, niech się nie wtrąca.
OdpowiedzUsuńHermiona inicjujaca pocałunek to całkowicie coś nowego, a Draco taki stanowczy, bardzo u to bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba!
Jutro kolejna część ?
A co potem ? Jak skończysz tłumaczyć to? Jakie plany?
Na poczatku pisze ze kolejna czesc w poniedzialek :<
UsuńPrzez wątek z Narcyza o tym zapomniałam :)
UsuńW takim momencie?! Ale i tak super rozdział.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się 14 :333
H
Podziwiam Cię za to, że masz chęć i umiejętności, aby tłumaczyć tekst. Ja bym nie mogła, jestem bardzo słaba z języków obcych.
OdpowiedzUsuńZauważyliście, że Malfoyowie to pokręcona rodzinka.
Super, nie mogę się doczekać następnego, jak Narcyza może być tak zaslepiona :(
OdpowiedzUsuńFajnie!
OdpowiedzUsuńHermiona inicjuje pocałunek? To TA Hermiona?
W międzyczasie zapraszam cię do mnie :)))
http://jeden-gest-harryolivia.blogspot.com/
April
Wątek Narcyzy... staje się coraz to bardziej nieciekawy. Mam nadzieję, że w końcu przejrzy na oczy i tak jak Draco pomyśli poprawie. Nikt nie będzie jej mącił w jej osądach, jak to dotychczas robił Lucjusz. Końcówka mnie zaskoczyła...
OdpowiedzUsuńNo dobra, umówmy się: ja osobiście, jak mało kto, bardzo lubię Narcyzę. Tutaj jest ona zupełnie inna niż zawsze ją interpretowałam i przez to wydaje mi się sztuczna i robiona na siłę. Ona bardzo, bardzo kochała swojego syna, był dla niej ważniejszy niż wszystko inne, niż pieniądze, niż krew, niż jej mąż. Dlatego właśnie 'zła' Narcyza niszczymi całą przyjemność z czytania. Relacja naszej pary już się ustabilizowała, sama nie wiem czy to plus, czy minus. Jest jeszcze jedno, mianowicie za szybko poszli do McGonagall, to było bez sensu, za szybko skończyło wątek matki Darco. Tak więc podsumowując mój przedługi komentarz: nie podobało mi się :(.
OdpowiedzUsuń